Omega 3

Próby kliniczne, mające wykazać skuteczność (lub jej brak) leku przeprowadza się zazwyczaj w następujący sposób. Dzieli się chorych na 2 grupy. Jedna z nich dostaje dany środek, druga, identycznie wyglądającą pastylkę placebo, z neutralną substancją (na przykład wodą czy oliwą). Pacjenci oczywiście nie wiedzą, co otrzymują, również przed prowadzącym lekarzem jest to zatajone, aby uniknąć nawet tak delikatnego wpływu, jak podświadome wyrażanie przekonania, że tabletka pomoże. Po zakończeniu eksperymentu porównuje się obie grupy, a dopiero na koniec ujawnia, co było w której pastylce. Jedynie tak przeprowadzone badanie, a raczej ich seria pozwala uzyskać pewność, że dany środek pomaga. Podczas czytania wszelkiego rodzaju doniesień o „cudownych suplementach” warto zwrócić uwagę na to, czy ich działanie zostało w ten sposób potwierdzone.

Przeprowadzono mnóstwo tego typu prób nad omegami, w większości przypadków efekt leczniczy był bardzo wyraźny, trwały i wprost proporcjonalny do czasu trwania terapii (czyli po 6 miesiącach był 2 razy mocniejszy, niż po 3). Jeśli omegi nie pomagały, niemal zawsze oznaczało to zbyt niską dawkę, zbyt krótki czas badania albo na przykład nietypową formę choroby (np depresję poporodową). Co ciekawe, w prasie nagłaśniane są właśnie te pojedyncze badania, w których nie uzyskano efektu, a pomija się milczeniem wszystkie te, w których pacjentów wyleczono.

One po prostu niemal na pewno SĄ skutecznym lekiem przeciw depresji, a raczej depresja często jest niczym więcej, jak objawem ich niedoboru. Oczywiście jak wszystkie środki, tak i ten nie zadziała zawsze. Trudno oczekiwać, żeby kwasy tłuszczowe pomogły przy chorobie wywołanej na przykład brakiem witaminy D3 albo zanikiem tarczycy, niemniej ich skuteczność jest prawdopodobnie większa, niż jakiegokolwiek innego środka znanego medycynie. Jedyny powód, dla którego się ich nie zaleca, to cena. Jest zbyt… niska. A co gorsza, nie można ich objąć patentem, więc żaden duży koncern nie może przejąć większości zysków.

Omega 3 a depresja
„Mackerel” by James F Clay is licensed with CC BY-NC 2.0.

Zasada działania jest banalnie prosta. Nasz mózg jest z nich po prostu zbudowany, ze szczególnym uwzględnieniem regionów odpowiadających za regulację nastroju. Gdy zabraknie ich w pożywieniu, komórki nerwowe powoli przestają pełnić swoją funkcję. Uzupełnienie niedoboru pozwala odbudować struktury mózgowe, cofając chorobę. A jako że omeg jemy coraz mniej i mniej, choroby związane z ich niskim poziomem są coraz częstsze. Nie jest to tylko depresja, ale też choroby serca, nowotwory, schorzenia autoimmunologiczne, nerwica lękowa

Jest jeszcze jedna hipoteza, moja prywatna, więc nie dam żadnego linku do badań, które ją opisują. W części badań omega 3 w ogóle nie działały. A może to nie one leczyły pacjentów, tylko… witamina E, którą niektóre suplementy są konserwowane? Ona miała bardzo silne działanie w kilku próbach klinicznych. Może zupełnie przypadkiem uzupełniono jej niedobory, sprawdzając, czy działają kapsułki z omegami? Osoby z depresją mają dużo niższy poziom tych kwasów tłuszczowych w mózgu, ale i to można uzasadniać niedoborem witaminy E, jako że wtedy znacznie nasilone są procesy oksydacji, co sprawia, że omegi są utleniane zanim organizm będzie miał szansę je wbudować w swoje komórki.

Skąd biorą się niedobory? Jedna z przyczyn to niższe spożycie ryb. Ale nie mniej istotna jest niższa aktywność enzymu, który zamienia podstawową formę ALA w zaawansowane EPA i DHA. Spada ona przy niedoborze cynku czy magnezu, a właśnie te dwa niedobory bardzo często spotyka się u chorych na depresję. I tu uczulam na jedną rzecz, przywrócenie sprawności tego procesu nie oznacza, że unikniemy suplementacji omegami. Jeśli mieliśmy niską produkcję w organizmie przez ostatnie na przykład 20 lat, to tyle byśmy pewnie musieli czekać, aż nasz organizm sam z siebie uzupełni wszystko, co się przez ten czas nawarstwiło, a i to zakładając, że w wieku na przykład 50 lat mamy tak samo sprawne procesy, jak w wieku lat 15. Dlatego stosuje się duże dawki suplementów.

Należy pamiętać o jednej, bardzo istotnej rzeczy: poziom wielonienasyconych kwasów tłuszczowych w naszych komórkach zmienia się bardzo powoli. To są długie miesiące, a w jednym z badań poziom w krwinkach unormował się dopiero po 2 latach suplementacji. Pozytywną stroną jest fakt, że raz uzyskany efekt utrzymuje się niekiedy całe dziesięciolecia.

Olej lniany niestety nie działa, trzeba korzystać z form „zaawansowanych”, czyli EPA i DHA. Najskuteczniejsza dawka to 2000 mg EPA, właśnie tyle w próbach klinicznych powodowało najszybsze cofanie się choroby, nie powodując jednocześnie skutków ubocznych. Większa ilość po prostu nie zostanie przyswojona, co najwyżej zaryzykujemy powikłania. Powtarzam, chodzi o 2000 mg EPA, a nie 2000 mg omega 3. Jeśli jedna tabletka zawiera 100 mg, trzeba ich jeść 20 dziennie, nawet jeśli producent napisze że jedna wystarczy. Powinno się rozbić to na 2-3 porcje w ciągu dnia. Dla lubiących źródła naturalne, 100 gramów śledzia zawiera 1000 mg EPA, łososia 800mg, makreli 200mg, sardeli 500mg. Skuteczność można przyspieszyć stosując dodatkowo kilka innych suplementów.

Przede wszystkim będzie to cholina. Ona wraz z omegami odbudowuje struktury w naszym mózgu, jeśli jednej z nich brakuje, druga pozostaje nie wykorzystana. Najlepsze źródło to lecytyna sojowa, której trzeba jeść 10 do nawet 20 gramów dziennie, aby w ogóle był jakiś efekt. Producenci kapsułek z lecytyną zalecają czasem 1 dziennie, co odpowiada dosłownie 1/3 jednego jajka, ale przecież producent nie napisze, ze efekt leczniczy uzyska się po zjedzeniu połowy opakowania jego tabletek w ciągu dnia, przez wiele miesięcy, bo nikt ich nie kupi…

Druga z tych substancji to urydyna, niestety, ale dość trudno dostać formę monofosforanu, a jeśli już, ilości są zbyt niskie, aby uzyskać efekt leczniczy. Można z niej zrezygnować, ale jeśli ktoś ma dostęp, powinien oczywiście spróbować. Dodatkowo można stosować niskie dawki litu, rzędu 5-10 mg dziennie (nie powinno się go łączyć z SSRI, a jeśli już to bardzo ostrożnie), a także witaminy z grupy B, szczególnie metylokobalaminę. Miłorząb japoński zwiększy przepływ krwi w mózgu, co jednocześnie poprawi stan zdrowia, a także przyspieszy regenerację.

Ostatnio opublikowano badanie, w którym równoległe stosowanie oleju z ogórecznika znacznie zwiększyło przyswajalność omega 3. Jest to dość drogi suplement, ale ma szereg innych zalet zdrowotnych. Jeśli ktoś chce spróbować, powinno się go brać około 10 ml dziennie. Zamiennie można stosować olej z wiesiołka w nieco większej dawce, polecam z uwagi na dużo lepszy smak, niż ogórecznikowego.

Na koniec złe wieści dla wegan i wegetarian: tabletki, w których było więcej DHA niż EPA, nie działały. Oznacza to, że odpadają praktycznie wszystkie wegańskie suplementy dostępne na rynku.

Garść badań:

Badania, które oceniają zależność pomiędzy dietą a chorobami mają kilka wad. Po pierwsze, ludzie kłamią. Po drugie, nawet dobra dieta nie musi oznaczać, że przyswajamy tyle pokarmu, co trzeba, niektóre osoby mogą mieć znacznie wyższe zapotrzebowanie. Po trzecie wreszcie, zazwyczaj spożycie jednego produktu wiąże się z większym spożyciem innych, dobry przykład to białko i tłuszcz nasycony, osoby jedzące dużo jednego, automatycznie będą też jadły dużo drugiego. Dlatego najwartościowsze są te badania, gdzie podawano suplement pod kontrolą placebo, albo gdzie oceniano zawartość składnika odżywczego w organizmie. W przypadku omega 3, najważniejsza będzie zawartość wewnątrzkomórkowa, gdyż poziom we krwi może się drastycznie zmieniać w zależności od tego, co jadło się na obiad.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/15450784

W tym badaniu samobójcy mieli znacznie niższy poziom omega 3 wewnątrz czerwonych krwinek. Różnice były drastyczne: osoby z najniższym poziomem miały aż osiem razy wyższe ryzyko targnięcia się na swoje życie.

https://www.researchgate.net/publication/286861579_Omega-3_fatty_acids_in_depression_a_review_of_three_studies

Tu z kolei prowadzono analizę trzech różnych badań w których zastosowano kontrolę placebo, w każdym z nich suplementacja znacznie poprawiła stan chorych.

Na uwagę zasługuje zwłaszcza jedno z omawianych tam badań, trwające 6 miesięcy. Z dziesięciu pacjentów, którzy dostali omega 3, ośmiu zostało po prostu całkowicie wyleczonych. Z dwóch, którzy nie mieli tyle szczęścia, jeden po prostu przerwał terapię po miesiącu, drugi zaś był praktycznie zdrowy w 5 miesiącu leczenia, ale ciężko zachorował na całkowicie nie związaną z terapią przypadłość, co spowodowało nawrót depresji.

Jeszcze raz podkreślam, depresja to nie jest jedna choroba, na którą jest jedno lekarstwo dobre dla każdego, gdyż ma ona wiele różnych przyczyn. Są badania, w których omega 3 nic nie dała, nikt nie może dać gwarancji, że suplementacja pomoże każdemu. Ale z pewnością będzie ona skuteczna dla bardzo wielu chorych.

Istnieje również wersja tej strony w języku angielskim:

https://depression.healthytreatment.org/omega-3/