Żelazo ma bardzo duży związek z depresją. Osoby z niskim poziomem w organizmie są bardziej narażone na rozwój tej choroby. A jako że ustalanie przyczyn niedoboru i ewentualne leczenie nie jest prostą sprawą, zaś lekarzom często nie chce się bądź nie mają funduszy na poprawne diagnozowanie, postanowiłem opisać to zagadnienie szczegółowo, taki opis przyda się nie tylko chorym na depresję.
Przede wszystkim, NIE badamy poziomu żelaza. Taki test nic nie wnosi. Poziom tego pierwiastka we krwi owszem, spada przy anemii, ale nie tylko. Można umierać z powodu zatrucia tym pierwiastkiem i mieć mało we krwi, można mieć skrajną anemię, a wynik żelaza idealny. Lekarze często to zlecają, żeby zaoszczędzić te 20 zł (nie jest to zresztą ich wybór, tylko NFZ, czyli polityków), ale odbywa się to kosztem zdrowia pacjentów. Powinno się badać poziom ferrytyny. I tu ważna informacja, wszelkie stany zapalne mogą sztucznie zawyżyć wynik. Co gorsza, będzie on podwyższony nawet miesiąc po wyleczeniu infekcji. Podobnie ciężki trening fizyczny bądź naprawdę ciężka praca nawet kilka dni wcześniej sprawi, że badanie zostanie zafałszowane. Ale to dotyczy tylko zawyżania, nie zaniżania. Jeśli w teście wyjdzie wartość bardzo mała, na pewno mamy niedobór.
To jednak nie wszystko, powinno się też wykonać morfologię krwi. W zasadzie powinny interesować nas tylko dwa wskaźniki: MCV i HCT. Reszta jest zbyt skomplikowana, aby omawiać to na pojedynczej stronie internetowej. Poniżej przedstawię kilka najczęstszych interpretacji. Podkreślam, najczęstszych, bo taki sam wynik może oznaczać kilka różnych rzeczy, wszystkiego nie da się opisać. Właściwą interpretację powinien przeprowadzić lekarz.
HCT (hematokryt) odpowiada ilości krwi, którą mamy. Jeśli jego poziom spada poniżej 40 (poniżej 44 u mężczyzn), można mówić o początkach niedokrwistości, ale w zasadzie dopiero poważne spadki poniżej 34 (37 dla mężczyzn) mogą podpadać pod anemię, która jest niedoborem krwi w organizmie, a nie (jak czasem jest błędnie rozumiana) żelaza. Mniejsze wahania czasami biorą się z innych przyczyn.
Z kolei MCV (mean corpuscular volume, średnia wielkość krwinek) jest szybkim i tanim wskaźnikiem przyczyn niedokrwistości. Rozpiszę może kilka podstawowych kombinacji tych wartości i co one MOGĄ (ale nie muszą) oznaczać, oczywiście tylko przy faktycznej anemii, czyli niskim HCT.
Niska ferrytyna, niski HCT, niskie MCV: niedobór żelaza.
Wysoka ferrytyna, niski HCT, niskie MCV: infekcja, NIE WOLNO podawać żelaza, gdyż może to pacjenta nawet zabić, to podstawowy błąd popełniany często przez lekarzy.
Dowolny poziom ferrytyny, niski HCT, wysokie (ponad normę) MCV: niedokrwistość z powodu niedoboru B12 bądź kwasu foliowego.
Bardzo wysoki poziom ferrytyny, wielokrotnie przewyższający normę: można podejrzewać hemochromatozę, genetyczną chorobę w której następuje akumulacja żelaza w organizmie.
Na koniec oczywiście można zastanawiać się, czemu ktoś ma wysoki MCV przy pozostałych wskaźnikach w normie, wtedy można przyjrzeć się poziomowi B12 (MCV urośnie zanim pojawi się anemia), tarczycy czy wątrobie.
Niedobór żelaza najczęściej wynika z błędów dietetycznych, ale jest szereg przyczyn, które nie są tak niewinne i wymagają dalszej diagnostyki.
Kobiety często tracą ten pierwiastek na skutek obfitych krwawień miesięcznych. Jeśli takie występują przez wiele lat, organizm stopniowo traci żelazo, niedobór się pogłębia. Powinno się wtedy ustalić przyczynę tych krwawień i je powstrzymać, to już zadanie dla ginekologa.
Jednym z powodów są krwawienia z przewodu pokarmowego. Czasem ich przyczyna jest zupełnie banalna, jak hemoroidy, czasem groźna, wręcz niebezpieczna dla życia. Dwukrotnie wykonany test na krew utajoną w kale powinien rozwiać wątpliwości, powinien go wykonać każdy, kto ma niedobór żelaza bez jasnej i wyraźnej przyczyny (np nie oddaje honorowo krwi). Takie badanie może uratować życie. Znowu kamyczek do ogródka polskiej opieki zdrowotnej, często pomija się ten element w diagnostyce.
Jest szereg zaburzeń, w których nie jest możliwe skuteczne przyswajanie w jelitach, czy to z powodu słabej ilości kwasu solnego w żołądku, czy przy zaniku kosmków jelitowych (nietolerancja glutenu), czy nawet z powodu schorzeń pasożytniczych. Dobrze jest wtedy znaleźć przyczynę, gdyż często jest ona groźniejsza od samego niedoboru.
Ostatnia możliwa przyczyna to procesy nowotworowe, niektóre guzy „zjadają” ten pierwiastek, suplementacja może wtedy przyspieszyć rozwój choroby. Niestety, nie istnieje tutaj prosty i jasny test wykluczający te schorzenia i albo trzeba liczyć na szczęście, albo wydać mały majątek na kłopotliwe i zazwyczaj zupełnie niepotrzebne badania.
Dopiero gdy mamy wykonane te wszystkie badania: poziom ferrytyny, HCT, MCV, dopiero gdy mamy zrobione testy na krew utajoną w kale, dopiero wtedy wolno nam sięgnąć po suplement. Oczywiście jeśli ferrytyna jest nisko, to zawsze jest to niedobór tego pierwiastka w organizmie, więc nawet jeśli na przykład MCV wyjdzie wysokie i okaże się, że to niedobór B12, powinno się żelazo uzupełniać. Dodatkowe testy służą po prostu wykrywaniu innych schorzeń, kosztują bardzo niewiele (oba są w podstawowej morfologii za 5-10 zł) i niekiedy wręcz ratują życie.
Osoby z depresją – zresztą nie tylko one – powinny dążyć do poziomu ferrytyny powyżej 50 ng/mL, gdyż dopiero taki poziom w organizmie gwarantuje pełnię zdrowia. Oznacza to, że powinno się brać suplementy nawet, gdy nie ma anemii ani złego samopoczucia. Dla przykładu, dopiero poziom powyżej 70 ng/ml pozwala na regenerację mieszków włosowych, bezcenna informacja dla kobiet które szukają przyczyn nadmiernego wypadania włosów.
Nie ma sensu stosowanie dużych dawek, w badaniach okazały się tak samo skuteczne, jak te niskie, wynoszące kilkaset procent zapotrzebowania. Organizm po prostu nie przyswoi więcej, co najwyżej zostanie nimi zalany i zatruty. Jeśli pomimo stosowania suplementów nie ma poprawy wyników, winę ponosi najczęściej nie zbyt niska dawka, ale np popijanie tabletek herbatą czy choroby układu pokarmowego. Każdy nieco inaczej reaguje na tabletki, niektórzy mają po nich bardzo duże problemy żołądkowe, silny ból czy wymioty, wtedy można poszukać innej formy, np glikonianu, cytrynianu czy fumaranu. Poziom ferrytyny nie wzrośnie także, jeśli będzie brakować witamin i minerałów niezbędnych do tego, by ją z żelaza wytworzyć.
Nie wiem czemu, ale sporo osób wierzy, że pijąc „herbatę z pokrzywy” wyleczy niedobór. Nic bardziej mylnego. Zawiera ona dosłownie śladowe ilości interesującego nas pierwiastka. Owszem, jest dość zdrowa, ale z innych przyczyn. Zawiera cenny krzem i szereg pierwiastków śladowych, które mogą poprawić wyniki terapii, gdyż organizm może ich potrzebować do przyswojenia samego żelaza. Absolutnie nie wystarczy jako pojedyncza terapia. Podobnie nie wystarczą substancje typu spirulina czy wynalazki w rodzaju koktajli z pietruszki. Wieloletni, głęboki niedobór można wyleczyć TYLKO dużymi dawkami suplementów.
Polecam artykuły w całości poświęcone zagadnieniu diagnozowania niedoboru i suplementacji:
https://naturalneleczenie.com.pl/2021/05/13/ciekawe-badanie-dotyczace-suplementacji-zelaza/
Oraz bardziej szczegółowy wpis o samej suplementacji:
https://naturalneleczenie.com.pl/2022/04/02/podnoszenie-poziomu-ferrytyny/
Na koniec parę słów o dietetycznych przyczynach niedoboru, czyli „przecież zdrowo jadłem!”. Jest ono blokowane przez wapń, czyli łączenie pokarmów z jego wysoką zawartością z np nabiałem sprawi, że organizm nie będzie mógł żelaza przyswoić. Inny bardzo częsty błąd to popijanie takich posiłków herbatą lub kawą, oba te napoje potrafią zablokować przyswajanie niemal całkowicie. Szereg innych niedoborów może uniemożliwić organizmowi przyswojenie tego pierwiastka, ale to już zbyt obszerny temat. Po prostu powinno się jeść w miarę urozmaicone posiłki i jakąś mocną multiwitaminę w czasie terapii.
Kilka badań.
Kobiety z niskim poziomem ferrytyny były niemal dwukrotnie bardziej narażone na depresję:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17063146
Suplementacja żelaza była skuteczną terapią przeciw depresji poporodowej:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26715522/
Istnieje również wersja tej strony w języku angielskim: